Końcówka zimy sprzyja wypadom. Wraz z Kaśką, Wojtkiem oraz Adamem
kierujemy się w stronę Gorców. Zachęcony kilkoma relacjami oraz
artykułami zachwalającymi ten obszar, padło na trywializm, a może to już
klasyka - Turbacz.
Aby nie podchodzić i zjeżdżać tą samą drogą postanowiliśmy zrobić ot taką pętelkę: Nowy Targ > Obidowa > Turbacz > Nowy Targ (17 km, ponad tysiak przewyższenia). Dokładny rys można znaleźć tutaj :)
Podejście na Obidową przyznam dość ciekawe, zwłaszcza końcówka. Śniegu sporo. Pogoda niestety nie dopisuje. Spora mgła, a czym wyżej tym mniej widać. Z Obidowej w kierunku Turbacza przechodziliśmy przez szereg ładnych polan. Końcówkę, aby nie krążyć szurneliśmy na pałę przez las. Niestety widoki nie powalały.
Zjazd do schroniska lichy. W zasadzie bez kijek ani rusz. W schronie, browar, zupa (niektórzy nawet dwie) i rozmowy o wszystkim i niczym. Zacierając ręce na zjazd, chyba je zatarłem. Droga w dół fatalna. Ileż się naczytałem o fantastycznych zjazdach polanami. No może i była by to prawda gdyby pochylić polanę o 30 stopni i rozwiać mgłę. Niestety, nikt tego nie uczynił. Rozturbaczenie dopadło...
Podsumowując, Turbacz nie zachwycił, Być może mógłby, gdyby nie gęsta mgła. Na szczęście doborowe towarzystwo złagodziło spore rozczarowanie tym miejscem. Brakowało mi zjazdu. Na szczęście na jutro planowałem coś na czym bez wątpienia można będzie pojeździć. I tak też uczyniłem....
Tradycyjnie film z akcji:
Tradycyjnie film z akcji:
Poturbaczeni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz