Tatry Wysokie,
21.10.2012
Korzystając z „resztek pogodowych” pięknej jesieni,
postanowiłem tym razem przespacerować się po Grani Pojezierza. Wybór był
podyktowany względami rehabilitacyjnymi mojego dobrego kumpla Tomka (uraz
barku) i w mniejszym stopniu chwilowymi ograniczeniami sprzętowymi – brakiem
liny podwójnej 50m.
Dalsza grań jest dość interesująca ze względu na
swoją ekspozycję, a także trawers pochyłych płyt. Co jakiś czas usilnie
trzymamy się grani, aby nie zarzucić sobie pójścia na łatwiznę. Lądujemy na
Niebieskiej Turni skąd roztacza się przyjemny widok na obie doliny. Dwa zjazdy,
trochę eksponowanego terenu i robimy krótki popas na Zawratowej Turni.
Wyglądało to mniej więcej tak:
Następnie schodzimy na Mylną Przełęcz, aby dokończyć
dzieła. Tam oczywiście kolejka na szafie – kurs przewodników. Czekamy....
czekamy.... Nie wytrzymujemy... idziemy. Doganiamy ich za Uszatą Turnią,
grzecznie prosząc o przepuszczenie, na co słyszymy: Jeśli poplątacie liny to
się nie zgadzam. Przeszliśmy obok bez słowa, a chciałem w tym miejscu pozdrowić
owego instruktora z „ogromnym” poczuciem humoru. Krocząc przez Zadni Kościelec
docieramy na przełęcz. Aby nie trawić się w korku na Gnojku, ciśniemy dalej
granią. Na szczycie Kościelca meldujemy się o 13:10, czyli po ponad 4 godzinach
wyjścia ze Świnicy taternickiej. W suwając bułę i dopijając resztki wody
podziwialiśmy akcję zjazdową z Zadniego Kościelca owego mijanego teamu.
Na grani Kościelców:
http://www.youtube.com/watch?v=jLLwB7Cozlg
Podsumowując, grań interesująca, pogoda piękna,
towarzystwo doborowe... miła rehabilitacyjna niedziela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz