piątek, 13 stycznia 2012

Na czarno...


Tatry Zachodnie, 7.01.2012r.



Czas rozpocząć nowy rok!!!



Na początku chciałbym w tym miejscu złożyć życzenia moim przyjaciołom, znajomym bliższym i dalszym oraz wszystkim czytającym moje bzdurne teksty. Wszystkiego najlepszego w nowym 2012 roku !!! Życzę Wam spełnienia marzeń i siły oraz determinacji w walce o nie. Przygód zapierających dech w piersiach, miłości oraz zdrowia dla Was i Waszych najbliższych. Pamiętajcie:

"Jest mrok - jest rześko !!!"




Ale do rzeczy... ;)
Ze względu na marne warunki wspinaczkowe w Tatrach postanawiam zejść pod ziemię. Robię to w jednej z największych jaskiń w Polsce – Jaskini Czarnej. W składzie jak zwykle dość obszernym tj.: Patrycja, Jacek, Marcin, Filip, Michał, Piotr, Tomek, Agnieszka, Zocha i ja oraz Grupa Podgrzewaczy Jedzenia Klubu Taternictwa Jaskiniowego w Bielsku-Białej w składzie: Frytka & Marcin + chomik -  lądujemy w Dolinie Kościeliskiej. Kierownikiem wyjazdu jest Wacław.



DŁUGOŚĆ:             ok. 6000 m.
DENIWELACJA:         303,5 m (-163,5, +140).
WYSOKOŚĆ OTWORÓW:    1326, 1294, 1404 m n.p.m.
POŁOŻENIE OTWORÓW:   wschodnie zbocze Doliny Kościeliskiej, Organy.




„Jaskinia jest jedną z największych w Polsce. Jest to system poziomych korytarzy połączonych pionowymi kominami o znacznych różnicach wysokości. Korytarze jaskini są miejscami bardzo obszerne (jaskinia powszechnie uważana jest za najobszerniejszą w Polsce).

„Główny ciąg jaskini jest bardzo obszerny i często odwiedzany. Popularną akcją są trawersy między otworami głównym i północnym. Korytarze jaskini leżą na kilku piętrach, a łączące je ciągi pionowe mają znaczną wysokość. Poza ciągiem głównym jaskinia ma liczne - już nie tak obszerne - ciągi boczne, które są stosunkowo rzadko odwiedzane.”
 
Źródło: http://sktj.pl


 Źródło: http://kktj.pl






Kierujemy się w stronę otworu północnego dość ciekawą drogą wiodącą na pałę przez las, krzaki, chaszcze i zaspy świeżego śniegu. Prowadząc, staram się wybrać jak najdogodniejszą linię podejścia, ale średnio mi to wychodzi. Ogólnie trzymam się mało wyraźnego żlebu. W końcu dochodzimy do końcówki szlaku czerwonego, który wyprowadza nas na Polanę Upłaz. Przechodzimy przez polankę i docieramy do dwóch jam, w celu przebrania się i uzbrojenia. Aby dotrzeć pod otwór właściwy trzeba jeszcze pokonać kilkadziesiąt metrów zaporęczowanego terenu (liny na stałe). Jest rześko.






 Otwór południowy jest dość ciasny i zabłocony. Po kilku metrach czołgania w czarnym błocie dochodzi się do 3 metrowego również dość ciasnego progu. Następnie zjeżdżamy przez 50 metrowy Próg Latających Want. Nazywa się tak nie bez przyczyny. Zjeżdżając słyszymy: „Kamień”, ... „Kamieeeeń”, ... „Kamień kurva!!!”. Lądujemy w partiach Colorado. W obszernej pięknej Sali św. Bamerda czekamy na resztę grupy. Następnie ruszamy w dwóch zespołach. Pokonujemy Brązowy Próg, Trawers Imieninowej oraz Ślimaka. Ogólnie korytarze są bardzo przestronne. Rzadko kiedy trzeba się schylić, a jeśli już to na moment. 









 



Wchodzimy w Partie Wawelskie i kierujemy się do najwyższego punktu jaskini na wysokość +140. Końcowe partie są już dość ciasne i zalecane jest ściągnięcie uprzęży i reszty badziewia. Jeden 5 metrowy zacisk robi na mnie wrażenie. Co prawda można go pokonać eksponowaną pochylnią, ale ciasnota kusi. W składzie: Michał, Piotrek, Marcin, Tomek, Agnieszka docieramy do wyznaczonego celu. Reszta ekipy kieruje się w stronę Mlecznej Studni. Jest to 50-metrowa pochylnia polana mleczkiem wapiennym. Całość wygląda dość imponująco. Zjazd taką grupą musi trwać.... i trwać...








W drodze powrotnej pokonujemy kilka prożków (Prożek Furkotny, Przewieszona Wanta i Komin Furkotny) i lądujemy ponownie u Pana Ślimaka. Robimy tym samym ładną pętelkę po której kierujemy się w stronę wyjścia. Otwór wejściowy zamienił się tymczasem w istne czarne bagno. Po przeczołganiu się przez nie wychodzimy na zewnątrz. Jest już dość późno, ciemno i bardzo zimno. Mokry kombinezon zaraz twardnieje. Zjazd do „przebieralni” trwa. Ludziom zamarzają również karabinki i rolki. Tu i ówdzie słychać bluźnierstwa. Z ulgą wkładam suche ciuchy oraz robię łyk ciepłej herbaty. Przed godziną 21 meldujemy się na parkingu.









Jaskinia na pewno godna odwiedzenia zwłaszcza ze względu na swoją długość i obszerność korytarzy. Myślę, że pomimo swojej powszechności trawers pomiędzy otworem głównym a północnym może być ciekawą i dość godną akcją, do której na pewno kiedyś się przymierzę.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz