Tatry Zachodnie,
7.01.2012r.
Czas rozpocząć nowy rok!!!
Na początku chciałbym w tym miejscu złożyć życzenia moim przyjaciołom, znajomym bliższym i dalszym oraz wszystkim czytającym moje bzdurne teksty. Wszystkiego najlepszego w nowym 2012 roku !!! Życzę Wam spełnienia marzeń i siły oraz determinacji w walce o nie. Przygód zapierających dech w piersiach, miłości oraz zdrowia dla Was i Waszych najbliższych. Pamiętajcie:
"Jest mrok - jest rześko !!!"
Ale do rzeczy... ;)
Ze względu na marne warunki
wspinaczkowe w Tatrach postanawiam zejść pod ziemię. Robię to w jednej z
największych jaskiń w Polsce – Jaskini Czarnej. W składzie jak zwykle dość
obszernym tj.: Patrycja, Jacek, Marcin, Filip, Michał, Piotr, Tomek, Agnieszka,
Zocha i ja oraz Grupa Podgrzewaczy Jedzenia Klubu Taternictwa Jaskiniowego w
Bielsku-Białej w składzie: Frytka & Marcin + chomik - lądujemy w Dolinie Kościeliskiej.
Kierownikiem wyjazdu jest Wacław.
DŁUGOŚĆ: ok. 6000 m.
DENIWELACJA: 303,5 m (-163,5, +140).
WYSOKOŚĆ OTWORÓW: 1326, 1294, 1404 m n.p.m.
POŁOŻENIE OTWORÓW: wschodnie zbocze Doliny Kościeliskiej,
Organy.
„Jaskinia jest jedną z największych w Polsce. Jest
to system poziomych korytarzy połączonych pionowymi kominami o znacznych
różnicach wysokości. Korytarze jaskini są miejscami bardzo obszerne (jaskinia
powszechnie uważana jest za najobszerniejszą w Polsce).
„Główny ciąg jaskini jest bardzo obszerny i często
odwiedzany. Popularną akcją są trawersy między otworami głównym i północnym.
Korytarze jaskini leżą na kilku piętrach, a łączące je ciągi pionowe mają
znaczną wysokość. Poza ciągiem głównym jaskinia ma liczne - już nie tak
obszerne - ciągi boczne, które są stosunkowo rzadko odwiedzane.”
Źródło: http://sktj.pl
Źródło: http://kktj.pl
Kierujemy się w stronę otworu północnego dość
ciekawą drogą wiodącą na pałę przez las, krzaki, chaszcze i zaspy świeżego
śniegu. Prowadząc, staram się wybrać jak najdogodniejszą linię podejścia, ale
średnio mi to wychodzi. Ogólnie trzymam się mało wyraźnego żlebu. W końcu
dochodzimy do końcówki szlaku czerwonego, który wyprowadza nas na Polanę Upłaz.
Przechodzimy przez polankę i docieramy do dwóch jam, w celu przebrania się i
uzbrojenia. Aby dotrzeć pod otwór właściwy trzeba jeszcze pokonać kilkadziesiąt
metrów zaporęczowanego terenu (liny na stałe). Jest rześko.
Otwór południowy jest dość ciasny i zabłocony. Po
kilku metrach czołgania w czarnym błocie dochodzi się do 3 metrowego również
dość ciasnego progu. Następnie zjeżdżamy przez 50 metrowy Próg Latających Want.
Nazywa się tak nie bez przyczyny. Zjeżdżając słyszymy: „Kamień”, ...
„Kamieeeeń”, ... „Kamień kurva!!!”. Lądujemy w partiach Colorado. W obszernej
pięknej Sali św. Bamerda czekamy na resztę grupy. Następnie ruszamy w dwóch
zespołach. Pokonujemy Brązowy Próg, Trawers Imieninowej oraz Ślimaka. Ogólnie
korytarze są bardzo przestronne. Rzadko kiedy trzeba się schylić, a jeśli już
to na moment.
Wchodzimy w Partie Wawelskie i kierujemy się do najwyższego
punktu jaskini na wysokość +140. Końcowe partie są już dość ciasne i zalecane
jest ściągnięcie uprzęży i reszty badziewia. Jeden 5 metrowy zacisk robi na
mnie wrażenie. Co prawda można go pokonać eksponowaną pochylnią, ale ciasnota
kusi. W składzie: Michał, Piotrek, Marcin, Tomek, Agnieszka docieramy do
wyznaczonego celu. Reszta ekipy kieruje się w stronę Mlecznej Studni. Jest to
50-metrowa pochylnia polana mleczkiem wapiennym. Całość wygląda dość
imponująco. Zjazd taką grupą musi trwać.... i trwać...
W drodze powrotnej pokonujemy kilka prożków (Prożek
Furkotny, Przewieszona Wanta i Komin Furkotny) i lądujemy ponownie u Pana
Ślimaka. Robimy tym samym ładną pętelkę po której kierujemy się w stronę
wyjścia. Otwór wejściowy zamienił się tymczasem w istne czarne bagno. Po
przeczołganiu się przez nie wychodzimy na zewnątrz. Jest już dość późno, ciemno
i bardzo zimno. Mokry kombinezon zaraz twardnieje. Zjazd do „przebieralni”
trwa. Ludziom zamarzają również karabinki i rolki. Tu i ówdzie słychać
bluźnierstwa. Z ulgą wkładam suche ciuchy oraz robię łyk ciepłej herbaty. Przed
godziną 21 meldujemy się na parkingu.
Jaskinia na pewno godna odwiedzenia zwłaszcza ze
względu na swoją długość i obszerność korytarzy. Myślę, że pomimo swojej
powszechności trawers pomiędzy otworem głównym a północnym może być ciekawą i
dość godną akcją, do której na pewno kiedyś się przymierzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz