poniedziałek, 1 października 2012

II Piknik Wspinaczkowo-Jaskiniowy

 Tatry Zachodnie, 22-23.09 2012


Prognozy pogody nie rozpieszczały. Zero stopni przy gruncie z przelotnym deszczykiem skutecznie odstraszyły nas od imprezy w Podlesicach. Ku naszemu zaskoczeniu prognozy pogody w Tarach były obiecujące. Długo na decyzję nie trzeba było czekać.... W składzie: Kasia, Paulina, Piotrek, Patryk, Stryku i ja – startujemy!


Łamiąc nagminnie prawo powietrzne, lądujemy w „zachodnich”. Plan zakłada, że w pierwszym dniu uderzymy pod ziemię, natomiast po nieprzespanej nocy podziałamy na, bądź jak kto woli „nad” ziemią.


Pierwszy dzień to akcja w Kościeliskiej i zwiedzenie kilku turystycznych jaskiń. 




Zaraz po zgaszeniu pragnienia przy Lodowym Źródle, na pierwszy ogień idzie bezlitosna, oświetlona lampami i bezmiar przedeptana Jaskinia Mroźna.



 


„Jaskinia we wschodnim zboczu Doliny Kościeliskiej w Tatrach, w masywie Organów, 120 m ponad dnem doliny. Wejście do jaskini znajduje się na wysokości 1100 m n.p.m., a otwór wyjściowy na wysokości 1112 m n.p.m. Całkowita długość jaskini wynosi 560 m. Swoją nazwę zawdzięcza panującej wewnątrz stałej, niskiej temperaturze (6 stopni w skali Celsjusza), powiewom zimnego powietrza, a także białym naciekom na ścianach do złudzenia przypominających szron”.

Źródło: Wikipedia










 




Za wyjątkiem Kaśki i Stryka cała grupa przemknęła dzielnie przez mrok po czym odważnie gasiła pragnienie. Wspomniana dwójka, jak twierdziła: „zatraciła się w ciasnych czeluściach i straciła poczucie czasu, a miejscami i równowagi”.









Po wtóry kierujemy się w stronę Jaskini Raptawickiej. 




„Jaskinia w Dolinie Kościeliskiej w Tatrach. Ścieżka prowadząca do niej znajduje się w odległości 4,4 km od Kir, 100 m powyżej Skały Pisanej, w wapiennej turni, zwanej Raptawicką Turnią, po zachodniej stronie doliny. Otwór jaskini, znajdujący się na wysokości ok. 180 m powyżej koryta Kościeliskiego Potoku (1146 m n.p.m.) widoczny jest z drogi prowadzącej dnem doliny. Wewnątrz jaskini panuje niska temperatura”


Źródło: Wikipedia



Po czym penetrujemy w niej nieliczne "ciasnoty" zwane korytarzami. 



 


 















Niespodziewanie znajdujemy nowy gatunek nietoperza....




Zaraz przed Jaskinią Mylną uzupełniamy płyny, które w tym miejscu niespodziewanie się kończą.

„Jaskinia Mylna – jaskinia położona w Dolinie Kościeliskiej na wysokości około 1098 m n.p.m. Jest jedną z ciekawszych jaskiń tatrzańskich, którą można zwiedzać bez przewodnika. Łączna długość korytarzy wynosi 1630 m, jednak dla turystów została udostępniona tylko 300-metrowa trasa. Jaskinia została po raz pierwszy zbadana w roku 1885 przez Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Jest to poziomy ciąg korytarzy i niedużych komór. Korytarze tworzą liczne rozgałęzienia. Brak nacieków, z wyjątkiem mleczka wapiennego.
Jaskinia znajduje się w masywie Raptawickiej Turni, tuż ponad Polaną Pisaną. W jaskini nie ma sztucznego oświetlenia, należy więc zabrać ze sobą swoje źródło światła (latarkę lub lepiej czołówkę). W lecie temperatura w jaskini oscyluje w granicach +5°C. Zimą w części jaskini panują ujemne temperatury, co jest skutkiem wykonania sztucznego przekopu”.
Źródło: Wikipedia




 Aby dodać dramaturgii całej akcji układamy ze Strykiem podstępny plan. Ja gubię grupę, a Stryku gwiazdorzy i nas ratuje. Strat nie odnotowano.


Swojego rodzaju wisienką na torcie ma być przejście przez Wąwóz Kraków i Smoczą Jamę na przysłowiowego „suchara”. Tak też czynimy...



„Jaskinia w Tatrach Zachodnich, właściwie krótki, stromy korytarz jaskiniowy przebijający skałę na wylot, znajdujący się w dolnej części Wąwozu Kraków w Dolinie Kościeliskiej. Jaskinia ma długość 37 m i jest tunelem wznoszącym się o 16,5 m[2]. Otwór wejściowy znajduje się na wysokości ok. 1100 m n.p.m”.
Źródło: Wikipedia






Zwieńczeniem aktywnego dnia, był równie aktywny wieczór. Dobrym wyczuciem czasu popisała się Żanetka, która w porę włączyła się do gry. Tańce, hulanki, a być może i swawole towarzyszyły nam do późnych godzin nocnych. Niestety, z przyczyn ode mnie „niezależnych”, niewiele mam w tym miejscu do powiedzenia :)) 



Drugi dzień to eksploracja powierzchniowo-rowerowa Doliny Chochołowskiej.





Z podziałem na zespoły „żeński” i męski działamy w okolicach schroniska. Padł Grześ i Rakoń i co niektórzy z ekipy ;)


 






Wszystko co dobre, szybko się kończy. Pozostaje mi w tym miejscu podziękować doborowemu towarzystwie za rewelacyjnie spędzony weekend i kolejne „dziury w pamięci”.




 DZIĘKI !!!











2 komentarze:

  1. Czy znaleźli kapliczkę w Jaskini Raptawickiej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektórzy nawet dwie ;)) Czy to od niej tak śmierdzi siurami?

    OdpowiedzUsuń