Bielsko-Biała,
7.12.2011
Proces rekonwalescencji trwa... Kikut, choć już nie
ten sam co kiedyś, z dnia na dzień pozwala przesunąć horyzont...
Na zajęcia
pokazowe szkoły nurkowania Eden Sport zaprosił mnie mój znajomy sąsiad – nurek.
Od dawna zerkam łapczywie w tą stronę, tak więc długo nie trzeba było mnie
namawiać. Najpierw krótkie szkolenie naziemne dotyczące komunikacji pod wodą.
Następnie ubranie całego sprzętu (jacket z butlą, aparat, płetwy, maska), który
waży ponad 30kg. Na szczęście w wodzie jest to nie odczuwalne, choć znacznie
obniża zwrotność i dynamikę. Po ubraniu zbroi następuje krótka instrukcja
obsługi i przedstawienie planu działania w cieczy. A potem maska na gały,
aparat w paszcze i...
Zanurzam
się... Choć jestem na głębokości 1,3m czuję się niejako przytłoczony całym tym
sprzętem. W tym właśnie miejscu następuje pierwszy przełom – zaufanie całemu
ustrojstwu i wzięcie oddechu pod wodą. Pierwszy oddech to niesamowite uczucie
łamania bariery racjonalności. No jak można oddychać pod wodą? A jednak... Na
początku mój oddech jest bardzo krótki i szybki. Ruszamy do przodu...
Instruktor towarzysząc mi przez całą długość basenu reguluje poziom powietrza w
kieszeniach balastowych określając tym samym głębokość zanurzenia. Wdech –
wydech, wdech – wydech... próbuję ustabilizować oddech. Wydaje się to
trywialne, aczkolwiek takie nie jest. Po prostu trzeba się z tym oswoić.
Pierwszą długość basenu robię w asyście instruktora, po czym dostaję do ręki
regulator poziomu powietrza i płynę sam. Choć basen ma zaledwie 25m x 12,5m x
1,8m mam poczucie niezwykłej wolności. Niczym nie skrępowany robię jeszcze 6
długości. Za każdym razem dostrzegając więcej szczegółów. Wdech – wydech....
oddech przyjemnie się ustabilizował... głuche dźwięki dobiegające z pływalni,
przerywane są odgłosem wypuszczającego przeze mnie powietrza. Kołysany stanem
nieważkości i bąbelkami relaksuję się... Luz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz