czwartek, 8 grudnia 2011

Pierwszy oddech...


Bielsko-Biała, 7.12.2011

  

        Proces rekonwalescencji trwa... Kikut, choć już nie ten sam co kiedyś, z dnia na dzień pozwala przesunąć horyzont...

Na zajęcia pokazowe szkoły nurkowania Eden Sport zaprosił mnie mój znajomy sąsiad – nurek. Od dawna zerkam łapczywie w tą stronę, tak więc długo nie trzeba było mnie namawiać. Najpierw krótkie szkolenie naziemne dotyczące komunikacji pod wodą. Następnie ubranie całego sprzętu (jacket z butlą, aparat, płetwy, maska), który waży ponad 30kg. Na szczęście w wodzie jest to nie odczuwalne, choć znacznie obniża zwrotność i dynamikę. Po ubraniu zbroi następuje krótka instrukcja obsługi i przedstawienie planu działania w cieczy. A potem maska na gały, aparat w paszcze i...

Zanurzam się... Choć jestem na głębokości 1,3m czuję się niejako przytłoczony całym tym sprzętem. W tym właśnie miejscu następuje pierwszy przełom – zaufanie całemu ustrojstwu i wzięcie oddechu pod wodą. Pierwszy oddech to niesamowite uczucie łamania bariery racjonalności. No jak można oddychać pod wodą? A jednak... Na początku mój oddech jest bardzo krótki i szybki. Ruszamy do przodu... Instruktor towarzysząc mi przez całą długość basenu reguluje poziom powietrza w kieszeniach balastowych określając tym samym głębokość zanurzenia. Wdech – wydech, wdech – wydech... próbuję ustabilizować oddech. Wydaje się to trywialne, aczkolwiek takie nie jest. Po prostu trzeba się z tym oswoić. Pierwszą długość basenu robię w asyście instruktora, po czym dostaję do ręki regulator poziomu powietrza i płynę sam. Choć basen ma zaledwie 25m x 12,5m x 1,8m mam poczucie niezwykłej wolności. Niczym nie skrępowany robię jeszcze 6 długości. Za każdym razem dostrzegając więcej szczegółów. Wdech – wydech.... oddech przyjemnie się ustabilizował... głuche dźwięki dobiegające z pływalni, przerywane są odgłosem wypuszczającego przeze mnie powietrza. Kołysany stanem nieważkości i bąbelkami relaksuję się... Luz...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz