wtorek, 30 kwietnia 2013

FILMY:
WSPINANIE SPORTOWE


Ryczów, Straszykowa Góra
27.04.2013


 Psiklatka, Jerzmanowice
11.05.2012
 
FILMY:
RÓŻNE


Babia Góra, Beskid Żywiecki
21.04.2013


Stefanka i okolice, Beskid Śląski
 lipiec 2012


Babia Góra, Beskid Żywiecki
8.07.2012


I Piknik Wspinaczkowy, Dolina Kobylańska
24-25.06.2012


Podsumowanie 2009 roku

niedziela, 28 kwietnia 2013

Straszykowanie po gaciach

Ryczów, 27.04.2013


Straszykowa, (wyst. S)



 




Sezon skałkowy czas zacząć. Choć nie jestem mega-zwolennikiem wspinania sportowego, muszę przyznać, że tym razem bardzo dobrze się bawiłem. W towarzystwie Grzecha wyskoczyliśmy na skały do Ryczowa. Oprócz bardzo ładnej okolicy znajdują się tutaj kilka ciekawych skał. Ze względu na jednodniowy wypad wybraliśmy tylko dwie: Straszykową i Słonia na Grochowcu Wielkim. 








Straszykowa (S-W)























Grochowiec Wielki, Słoń, Trawers przez łzy (V)



Zrobiliśmy 12 dróg (w tym 1-2 solo) 18-20 metrowych od IV do V+. Skała piękna, niewyślizgana o różnorodnych formacjach: filary, rysy, płyty. Ogólnie miły, acz pracowity dzień wspinaczkowy.




Rzut oka na skały:

Straszykowa  (N)
Słoń (N)
Słoń (W)





Film z solo twist ....


"Straszykowanie po gaciach"








poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Błyskotliwy umysł

Beskid Żywiecki, 21.04.2013



Błyskotliwy pomysł wejścia na Babią pojawił się spontanicznie, podobnie jak uciekła mi zima. Chcąc nadrobić zaległości wyruszyłem wraz z Piotrkiem i Ramzesem na mały wiosenny spacerek. Miał być light, a wyszło jak zawsze. Pierwszy pomysł był związany z nartami: "choćbym miał je wynieść na sam szczyt, a następnie znieść!!!" - myślałem, gryząc się w tyłek i rozpaczając nad wylanym mlekiem. Za duża rozbieżność pomiędzy towarzyszami (kumpel na desce, pies na łapach, ja na nartach) spowodowała ujednolicenie składu i zrównania wszystkich do rangi piechurów.


Wyruszyliśmy ze Slanej Vody o 8:30 (chciałem obadać teren pod względem narciarkim). Plan był następujący: wchodzimy czerwonym, schodzimy żółtym. Taki spacerek... Najpierw drogą następnie lasem - szła część ludzka. Pozostali czołgali się rowem, tarmosili konary, tarzali się w błocie. Początkowo śniegu niewiele, lecz wraz z wysokością robiło się coraz ciężej i wooolnieeej. Po drodze ujeździłem żyrafę na oklep. Od połowy szlak totalnie zasypany. To tu, to tam, wpadało się po kolanko, udko, bądź ogon do śniegu. Zaczęły się pierwsze marudzenia: "but mi przemókł". 




Docieramy na Małą Babią. Piotrek wykręca skarpety i rozgrzewa zmarznięte stopy, pies je, ja ziewam. Na Przełęczy Brona zmieniamy plan: Piotr schodzi do schronu - ja z Ramzesem wchodzimy na Babią, schodzimy żółtym po samochód i jedziemy na Krowiarki zgarnąć kumpla. Na Diablaku meldujemy się o 12:30. Pies marudzi. Krótki popas i wyznaczam azymut na tyczkę z żółtym szlakiem. 



Idziemy najpierw po śladach jednego człowieka. Im niżej robi się głębiej, Najpierw po łydki, kolana i tyłek, potem po pas. Mijamy znak informujący o naprawie szlaku: "Pewnie stąd ten brak tyczek" - myślę błyskotliwie. Przechodzimy obok drewnianej budki i zgodnie z śladami idziemy w dół. Dochodzimy do kosówki. I tutaj ślady się urywają - po prostu ni c.uja! Nic. "To tylko chwilowe" - kolejna błyskotliwa myśl. Idziemy dalej. Ja mam śniegu po pas, a pies robi krecią robotę. Przeszliśmy jakieś 200 metrów i wpadam na kolejną błyskotliwą myśl: "kiedyś ten śnieg musi się skończyć". Słońce praży ryj, pies skuczy, wszystko się kurczy - zaczyna to wyglądać mrocznie. Po jakieś godzinie schodzenia mój błyskotliwy mózg wpada na kolejny pomysł: "Wracamy!!!" 




Odwracając się dokładnie widziałem drogę jaką pokonaliśmy z górki, a teraz z powrotem - po górkę. Pies wykończony, a i ja jakoś nie tryskam energią. Wchodzimy po raz drugi na Babią Górę. Pies raz dycha, raz leży. Dokonuję gruntownej zmiany planu. I tutaj pojawia się kolejna błyskotliwa myśl: "Wrócimy się na Małą Babią i zejdziemy szlakiem czerwonym". W drodze na Przełęcz Brona pies  muli. Wyłączam błyskotliwy umysł i na sucho oceniam fakty. Jest około 15, psiak ledwo zipi - jak się rozłoży w głębokim śniegu będę go musiał nieść (35kg), nie mam światła. Poza tym jest dość miło ;) Cóż, schodzimy na krowiarki, gdzie czeka na nas Piotruś. Załatwiamy transport do Slanej Vody (dupy ratuje nam Paulinka, którą serdecznie pozdrawiam;). 



Podsumowując:

1. Miły niedzielny spacer

2. Jak jest śnieg, zabiera się narty

3. Czasami warto wyłączyć swój błyskotliwy umysł








no i film....


"Błyskotliwy umysł"

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozjeżdżeni...



Beskid Żywiecki, 7.04.2013





Planów było kilka, padło na stoki Pilska. Rozjeździliśmy wszystkie trasy narciarskie, szarpnęliśmy wszystkich wyciągów. Pomijając choinę w zębach i prawie skręcony kark - BYŁO ZACNIE !!! Warunki? Oceńcie sami... 



"Rozjeżdżeni"






środa, 10 kwietnia 2013

Poturbaczeni


Gorce, 6.04.2013


Końcówka zimy sprzyja wypadom. Wraz z Kaśką, Wojtkiem oraz Adamem kierujemy się w stronę Gorców. Zachęcony kilkoma relacjami oraz artykułami zachwalającymi ten obszar, padło na trywializm, a może to już klasyka - Turbacz. 






Aby nie podchodzić i zjeżdżać tą samą drogą postanowiliśmy zrobić ot taką pętelkę: Nowy Targ > Obidowa > Turbacz > Nowy Targ (17 km, ponad tysiak przewyższenia). Dokładny rys można znaleźć tutaj :)

Podejście na Obidową przyznam dość ciekawe, zwłaszcza końcówka. Śniegu sporo. Pogoda niestety nie dopisuje. Spora mgła, a czym wyżej tym mniej widać. Z Obidowej w kierunku Turbacza przechodziliśmy przez szereg ładnych polan. Końcówkę, aby nie krążyć szurneliśmy na pałę przez las. Niestety widoki nie powalały. 

Zjazd do schroniska lichy. W zasadzie bez kijek ani rusz. W schronie, browar, zupa (niektórzy nawet dwie) i rozmowy o wszystkim i niczym. Zacierając ręce na zjazd, chyba je zatarłem. Droga w dół fatalna. Ileż się naczytałem o fantastycznych zjazdach polanami. No może i była by to prawda gdyby pochylić polanę o 30 stopni i rozwiać mgłę. Niestety, nikt tego nie uczynił. Rozturbaczenie dopadło...

Podsumowując, Turbacz nie zachwycił, Być może mógłby, gdyby nie gęsta mgła. Na szczęście doborowe towarzystwo złagodziło spore rozczarowanie tym miejscem. Brakowało mi zjazdu. Na szczęście na jutro planowałem coś na czym bez wątpienia można będzie pojeździć. I tak też uczyniłem....


 Tradycyjnie film z akcji:


 
 Poturbaczeni