poniedziałek, 31 października 2011

Kto nie maszeruje ten ginie - Maraton Jaskiniowy SBB 2011


W dniach 29-30 października na terenie Jury Północnej odbył się maraton jaskiniowy Klubu Speleologicznego Bielsko-Biała. Ta coroczna impreza organizowana przede wszystkim dla kursantów taternictwa jaskiniowego, a także innych członków klubu ma na celu nie tylko odwiedzenie przynajmniej 20 obiektów jaskiniowych, ale i sprawdzenie umiejętności kursantów, przygotowanie do tzw. „grubszych akcji”, a także sprzyja integracji grupy i podnosi morale niektórych instruktorów.




29 października o godzinie 10:15 startujemy z Mirowa w składzie: Filip, Adam,  Michał, Agnieszka,  Tomasz, Zocha i ja,  instruktorzy Jerzy & Jerzy oraz obsługa w liczbie 12 osób. Jedni się spóźniają innym brakuje plecaków. Instruktorzy toczą pianę. Następuje „sprawiedliwy” podział sprzętu oraz mianowanie funkcyjnego zbieracza śmieci. I w drogę... „Ruszać się psy niemyte”...



Na pierwszy ogień idzie JASKINIA KSIĘDZA BORKA. Przed wejściem urządzamy rewie mody. Wygrywa ją Agnieszka w swoim o trzy numery większym kostiumie do base jumpingu. Następuje zjazd w kluczu i penetracja nory. Osoby posiadające specjalne kostiumy latają pionowym kominem, co nie kończy się pomyślnie – Agnieszka doznaje kontuzji nogi i „czerwoną kartkę”. Eliminuje ją to z dalszej akcji.


DŁUGOŚĆ:            90 m.
GŁĘBOKOŚĆ:          21 m.
WYSOKOŚĆ OTWORU:    ok. 400 m n.p.m.
POŁOŻENIE OTWORU:   Niegowa, gmina Niegowa, woj. śląskie; Góra Bukowiec.


„Najbardziej znana jest z faktu posiadania trudnego do odnalezienia otworu wejściowego. Należy do nielicznych jaskiń Jury które posiadają charakter zawaliskowy. Bezpośrednią przyczyną jej powstania była działalność tektoniczna górotworu w którym się znajduje, a jej obecny wygląd ukształtowały zawaliska związane z tym faktem. Pomimo to próżnia jest ciekawa i przypomina charakterem niektóre partie jaskiń tatrzańskich„

Szelerewicz M, Górny A., "Jaskinie Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej", PTTK "Kraj", Kraków-Warszawa 1986
Wiśniewski W. W. "Jaskinia Spękana to jednak dzisiejsza Jaskinia Księdza Borka", Jaskinie 2 (9) 1998


Z ogromnego pionowego otworu (jak widać na zdjęciu) wchodzimy do ciasnej studzienki o głębokości 5,5 m. Prowadzi ona na niewielką półkę, położoną nad stromo nachyloną pochylnią. W tym miejscu siedział Tomasz (obsługa) i miał za zadanie łapać co niektórych kursantów. Z półki tej, ze środkowej części pochylni i z jej dna prowadzą korytarze do drugiej szczeliny. Posiada ona znaczną wysokość, sięgającą 16 m, przy stosunkowo niewielkiej szerokości. Dzieli ją kilka półek, utworzonych na różnych poziomach przez zaklinowane głazy. Dno, powstałe w podobny sposób, posiada szereg progów. 



Po wyjściu metodą tzw. „z buły” przechodzimy do kolejnego obiektu tj. JASKINI PIĘTROWEJ SZCZELINY.





DŁUGOŚĆ:            400 m.
GŁĘBOKOŚĆ:          45 m.
WYSOKOŚĆ OTWORU:    400 m n.p.m.
POŁOŻENIE OTWORU:   Niegowa, gmina Niegowa, woj. śląskie; Mirowska Góra.


Jaskinia ma ciekawa budowę na która składają się aż trzy wyraźnie zaznaczone typy charakterologiczne - u góry ma charakter szczelinowy, niżej to zawalisko w dużej komorze, pod która zachował się ciąg korytarzy powstałych na wskutek stagnacji wody, z niewielką ilością nacieków które występują jedynie tutaj. Można jednak przy uważnym zwiedzaniu znaleźć w tej jaskini heliktyty o zabarwieniu miodowym, o podobnej przeźroczystości bursztynu. Na stropie Komory Starej Jaskini (nie) można (już) obejrzeć sporych rozmiarów odcisku muszli amonita, za to "przyozdobiony" on został imionami kolejnych "zdobywców" jaskini, wykonanymi palikiem. Sporo okopceń widać również w niższych korytarzach przed trudniejszymi przełazami, gdzie oczekujący na swoją kolejkę zakopcili duże połacie stropu”

M. Szelerewicz i A. Górny, Jaskinie Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej, Wyd. PTTK "Kraj" Warszawa-Kraków 1986
M. Bak, Jaskinia Piętrowa Szczelina "Nowe czy nie nowe", Jaskinie Wyżyny - Informator, Lipiec-Sierpień 1996


Jest to bardzo ciekawa jaskinia oferująca dwa zjazdy na linie (można w kluczu) bardzo wąską szczeliną. Im dalej od linii zjazdu tym luźniej. Tomasz postanowił sprawdzić swoją gibkość i zjechał na wprost klinując się stopami, brzuchem i głową. Miejsce to ma dosyć sugestywna nazwę Piekiełko



Po zwiedzeniu jeszcze kilku ciekawych korytarzy i pokonaniu kilku progów nastąpił powrót tą samą drogą. Tym razem trudniejsza z dwóch wspomnianych wyżej szczelin pokonana została trawersem. Niektórzy wyszli resztkami sił słysząc: „Nie martw się... jeszcze tylko 18 jaskiń!!!”

Kolejną godna uwagi, choć dość krótką jaskinią była JASKINIA SUCHA.

DLUGOSC:            75 m.
DENIWELACJA:        21 m.
WYSOKOSC OTWORU:    najnizszy lezy ok. 360 m npm.
POLOZENIE OTWORU:   Bobolice, gmina Niegowa, pow. myszkowski




„Część jaskini rozwinięta w korytarzach o charakterze szczelinowym nie posiada zbyt wielu cech indywidualnych. Natomiast fragment jaskini który stromo opada w dół, przechodząc w studnie, powoduje ze jej nie zapomnimy.”

Szelerewicz M, Gorny A., "Jaskinie Wyzyny Krakowsko-Wielunskiej", PTTK "Kraj", Krakow-Warszawa 1986.


Główną atrakcją tej jaskini jest na pewno wspomniana przez Szelerewicza rura, która opada w dół przypominając zjeżdżalnię. Jaskinia jest dość błotnista co sprzyja pojawianiu się różnych form ludzkiej wyobraźni. Na dno dotarliśmy w ośmioosobowej grupie po linie zahaczonej o stary majzel. Było ciasno i duszno. Chowając aparat kilkukrotnie sprawdziłem czy to na pewno moja kieszeń.


Po wyjściu nastąpiło przetasowanie instruktorów i obsługi technicznej. Tym, którym nie chciało się dymać z buta wsiedli do samochodów. Twardzi kursanci i część wytrwałej obsługi zrobili sobie kilkukilometrowy spacer do Rzędkowic szlakiem chmielowych oaz. Po drodze zwiedzaliśmy jakieś rzęchy jaskiniowe. 



Godnym wspomnienia obiektem była JASKINIA J1. Jest to dwuotworowy pionowy komin, który mieliśmy pokonać techniką wspinaczkową z asekuracją górną. I tak też się stało... 

Po błądzeniu w lesie i szukaniu jelenia oraz zaliczeniu kolejnych małoważnych rzęchów przed godziną 21 dotarliśmy pod JASKINIĘ ŻĄBIĄ.

DŁUGOŚĆ:            59 m.
GŁĘBOKOŚĆ:          18,5 m.
WYSOKOŚĆ OTWORU:    ok. 406 m n.p.m.
POŁOŻENIE OTWORU:   Podlesice, gmina Kroczyce, woj. śląskie; Góra Sulmów.


”Jaskinia ta stanowi ciekawe stanowisko archeologiczne ze względu na duże ilości znalezionej tu brekcji kostnej. Ma charakter obszernej studni, przedzielonej mostami. Są one utworzone z dużych brył kalcytu i wapienia, przemieszanych z glina zawierająca szczątki kostne. Zwiedzanie najniższych partii, po dużych opadach deszczu lub po roztopach wiosennych, jest bardzo nieprzyjemne, dno jaskini przypomina wtedy gliniaste bagno. Należy też zwrócić szczególną uwagę na resztki zbutwiałych konstrukcji drewnianych znajdujących się w studni wejściowej (belki, deski), grożących wypadkiem.”
Szelerewicz M, Górny A., "Jaskinie Wyżyny Krakowsko-Wielunskiej", PTTK "Kraj", Kraków-Warszawa 1986.


W tym miejscu mieliśmy okazję zjechać sobie do 7 metrowej studni w tzw. „francuzie”. Niektórzy przypiekali kreta, a inny pająki. Droga powrotna pokonywana była przy pomocy drabinki. Po spakowaniu sprzętu sygnałem do dalszej drogi był historyczny już okrzyk: „Ruszać się psy niemyte!!!”.

Po krótkim spacerze dotarliśmy pod otwór JASKINII SULMOWEJ.

DŁUGOŚĆ:            ok. 46 m.
GŁĘBOKOŚĆ:          11,1 m.
WYSOKOŚĆ OTWORU:    ok. 390 m n.p.m.
POŁOŻENIE OTWORU:   Podlesice, gmina Kroczyce, woj. śląskie;
                    Góra Sulmów.

Jaskinia nie jest zbyt atrakcyjna, ale dla początkujących grotołazów może być miejscem treningu, szczególnie wszelkich odmian zapieraczki. Jej pionowe partie nie stanowią ekstremalnych wyzwań dla tej techniki, pokonanie ich jednak daje nowicjuszom sporo zadowolenia.”

Szelerewicz M, Górny A., "Jaskinie Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej", PTTK "Kraj", Kraków-Warszawa 1986

Wejście do tej mało ciekawej jaskini stanowi 3-metrowa studnia. Po pokonaniu jej pojawia się dość ciasny korytarz, który doprowadza nas do prawie sześciometrowej studni, którą pokonujemy w kluczu, a z powrotem „z buły”.

Po zerknięciu na kolejne rzęchy jaskiniowe około godziny 23 rozpoczynamy godną akcję w STUDNII SZPATOWCÓW.

DLUGOŚĆ            58 m
GLEBOKOŚĆ          36,5 m
WYSOKOSC OTWORU    405 m npm.
POLOZENIE OTWORU   Podlesice, gmina Kroczyce, woj. czestochowskie; Wzgorze Dudnik, Skaly Podlesickie.



”Jaskinia ta składa się jedynie z dwóch elementów: stromej pochylni i studni. Jednak robi spore wrażenie. W obszernym korytarzu pochylni czujemy się wręcz jak na rozbiegu skoczni narciarskiej. Drobny poślizg bez zabezpieczenia ze strony poręczówki skończyć się musi nieuchronnym oddaniem skoku do studni. Sama studnia jest przewieszona i robi niezbyt imponujące wrażenie. Dno tej jaskini leży zapewne tez o wiele niżej, a w chwili obecnej pokrywa je gruba warstwa gruzu skalnego powstałego na skutek prowadzenia tu prac górniczych.”

M. Szelerewicz i A. Górny, Jaskinie Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej, Wyd. PTTK "Kraj" Warszawa - Kraków 1986.

Serwis wertykalno-horyzontalny, Góry nr 11/1996

M. Szelerewicz, Ciekawostki Jurajskie, Eksplorancik 1/1988

J. Ganszar, Jaskinia Szpatowców W Podlesicach, Informator Jaskinie Wyżyny, nr 3, marzec - kwiecień 1995.



Jest to, moim zdaniem, jedna z ładniejszych jaskiń maratonu, a na pewno największa. Do wnętrza prowadzi obszerna pochylnia. Na głębokości 17 metrów obrywa się pionowymi otworami do przewieszonej, 19-metrowej studni. Po kilku przepinkach zjechaliśmy jedną studnią (z odciągiem), a drugą wychodziliśmy. Jaskinia bardzo obszerna nie sprawiająca trudności technicznych. 



Kolejny przerywnik jaskiniowych rzęchów i lądujemy w JASKINI BERKOWEJ zwanej też przez Bielskich działaczy jako Jaskinia Kalesonowa.

DŁUGOŚĆ:            54 m.
DENIWELACJA:        niewielka.
WYSOKOŚĆ OTWORU:    405 m n.p.m.
POŁOŻENIE OTWORU:   Podlesice, gmina Kroczyce, woj. śląskie; Kołoczek.



Jaskinia Berkowa stanowi obok Studni Szpatowców jedną z najciekawszych propozycji całego maratonu. W Jaskini tej nie możemy narzekać na nadmiar przestrzeni, bowiem prawie  całość pokonujemy czołgając się. Zostajemy posegregowani w kolejności od najchudszego do najgrubszego. Ja plasuje się gdzieś pośrodku. Osoby idące przede mną zgubiłem w niewielkiej salce do której wprowadza ciasny korytarz. Powodem była nieodparta chęć robienia zdjęcia. 



Kiedy zorientowałem się, że trzeba już iść, nie wiedziałem za bardzo gdzie znajduje się otwór wyjściowy z owej salki. Wraz z Tomkiem zaczęliśmy penetrować wszelkie wolne przestrzenie pod kamieniami, aż trafiliśmy na kolejny korytarz. Potem już było tylko ciaśniej. Niektóre z korytarzy były na tyle wąskie, że o przejściu decydował sposób ułożenia kasku. Pomimo, że słyszałem jakieś głosy przde mną nigdy nie byłem pewny czy idę dobrym kanałem. Po drodze mijamy dwa zaciski, które przed ich rozkuciem były sklasyfikowane jako Z2. Było naprawdę mrocznie. Miejscami miałem wątpliwości czy na pewno się zmieszczę przez kolejny korytarz. Finał również był niewiarygodny. Pozwoliłem sobie nawet na ściągnięcie bluzy i kasku, aby prześlizgnąć się przez otwór wyjściowy. Pokonawszy go do pasa moim oczom ukazały się roześmiane gęby instruktorów i obsługi nie przebierającej w słowach komentarzy. Nieco podciągając się, a nieco wypychając pokonałem ostatnią trudność i mogłem dołączyć do grupy wyśmiewców, oczekując na pozostałą część pełzających kursantów. 



Ostatnim sprawdzianem dla kursantów było przeciśnięcie się przez Ucho Igielne zaliczane również do obiektów jaskiniowych.



Maraton kończymy po ponad 17 godzinach akcji o 3:20 grupowym zdjęciem.

poniedziałek, 17 października 2011

SBB Kurs Speleo – Dolina Będkowska


Dolina Będkowska, 15-16.10.2011r.



W sobotę odbył się wyjazd kursowy taternictwa jaskiniowego klubu Speleo Bielsko-Biała. Był to już drugi wyjazd na którym zostaliśmy zapoznani z podstawowymi operacjami sprzętowymi niezbędnymi do w miarę bezpiecznego, a zwłaszcza samodzielnego poruszania się po różnego rodzaju norach, kanałach i dziuplach. W manewrach kursowych wzięli udział: Patrycja, Jacek, Agnieszka, Adam, Michał, Filip, Tomasz, Marcin, Renia, Zocha, Piotrek i Krzysiek (czyli ja;) oraz instruktorzy: Wacław i Jurek.
 
W sobotę zajęcia odbyły się na Skale Łabajowej w Dolinie Będkowskiej. 



W skrajnie niskich temperaturach przećwiczyliśmy m.in. poręczowanie i deporęczowanie, przejazd przez węzły, zjazdy i podchodzenie na linie, pokonywanie trawersów. 




Nie lada atrakcją okazało się również odblokowywanie szanta na „większym luzie” (szczególnie dla publiki) oraz podchodzenie po linie głową w dół.



Kulminacyjnym punktem operacji sprzętowych było mijanie się dwóch kursantów na linie z czego podchodzący zostawał na dwóch szantach, a zjeżdżający na rolce i płani. Kursanci byli wobec siebie szalenie życzliwi. Między innymi owocowało to nieodpartą chęcią przytrzymywania liny podchodzącemu:
-         Przytrzyma mi ktoś linę?
-         Jesteś na kursie. Radź sobie sam!



Po przejściu trawersu na którym zbułowali się nie tylko kursanci ;) mieliśmy okazję „przejechać się” przez wędzarnię tzw. Jaskinie Łabajową. 

 
Jaskinia Łabajowa – jaskinia znajdująca się w górnej części Doliny Będkowskiej na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Położona jest na terenie wsi Bębło w Gminie Wielka Wieś w niedużej odległości od udostępnionej turystycznie Jaskini Nietoperzowej.
Jaskinia Łabajowa znajduje się w udostępnionej do wspinaczki skałkowej Skale Łabajowej. Można ją samodzielnie zwiedzać. Otwór wejściowy do niej znajduje się u podnóża skał, na wysokości ok. 410 m n.p.m. Wejście jest utrudnione przez duży blok skalny zagradzający otwór, również w środku znajduje się sporo luźno leżących głazów i drobniejszego gruzu. W pobliżu otworu wejściowego znajduje się zagłębienie, które jest pozostałością prowadzonych tu dawniej badań. Najstarsze udokumentowane wzmianki o niej pochodzą z 1883 r. od F. Romera, który prowadził w niej prace archeologiczne. Jaskinia ma długość ok. 40 m i dużą komorę, od której dalszy korytarz wznosi się w górę. W jej środkowej części wystaje duży głaz, ponad nim znajduje się niewielki otwór.
Szelerewicz M, Górny A. Jaskinie Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej,
PTTK "Kraj", Kraków-Warszawa 1986.




Na koniec dnia odbyło się oficjalne ognisko z pieczeniem kiełbasek i formowanie słonika. Gorąca atmosfera sprzyjała oblewaniu, bądź zalewaniu się piwskiem, a gawędom nie było końca...


Niedziela przywitała nas przymrozkiem. Nieliczni śmiałkowie spędzili noc w samochodach, uciekając przed dziadkiem mrozem. Po kursowej odprawie dokonaliśmy oblężenia Sokolicy... Kursantom czesała berety wysokość, a instruktorom – kursanci. Działano w dwóch grupach po trzy zespoły dwuosobowe. Pięć zespołów poręczowało ścianę, a jeden krzaki. 



Żeby kursantom ułatwić życie, instruktorzy rankiem pocięli liny na małe kawałeczki. Owa sytuacja sprzyjała nabywaniu umiejętności łączenia lin. 



Cała operacja poręczowania i deporęczowania zakończyła się po trzech godzinach. Strat w ludziach tym razem nie odnotowano.



poniedziałek, 3 października 2011

3 x ZT



Wysokie Tatry, 4.09, 2.10.2011r.



Ostatnie moje działania skoncentrowane były wokół Zamarłej Turni. Jej wystawa południowo – wschodnia
i południowa stanowiła główny argument przemawiający za działaniem w tej okolicy w te chłodne wrześniowo-październikowe dni. Na pewno takie charakterystyczne cechy dróg ZT jak: łatwość topografii dróg, wycofów i zejścia, a także relatywnie nie długi czas podejścia, sprawiają, że działanie na tej ścianie staje się przyjemne i nosi znamiona tzw. „luzu wspinaczkowego”.


Topografia. Zamarła Turnia (2179 m). Niewielki szczyt oddzielony od Małego Koziego Wierchu Zmarzłą Przełęczą, a od Kozich Czub Kozią Przełęczą. Posiada dwa, niewiele różniące się wysokością wierzchołki (wyższy) i zachodni”.
WHP, Tatry Wysokie, T.2, str. 25





4.09.2011r., Droga Motyki, Południowo-wschodnia ściana Zamarłej Turni. WHP 158. Trudności V /droga nr 8/.


Droga nadzwyczaj trudna, b. Eksponowana i piękna, o dobrej skale; nieco łatwiejsza od klasycznej drogi pd. Ścianą, ale o większym nagromadzeniu trudności; 2,5 godz.”.
WHP, Tatry Wysokie, T.2, str. 30


 źródło: R. Kardaś, W. Święcicki, Topografia i Terenoznawstwo, PZA 2010, str. 37.


Pierwszy wyciąg za IV należy do mnie. 45m bardzo ładnego wspinania w litym granicie. Po drodze mijam dwie niewielkie przewieszki. W zacięciu jest sporo możliwości założenia przelotów. Drugi wyciąg wyceniany na V to wspinanie trochę po płycie i trochę kantem żeberka, a następnie trójkowym zacięciem. Prowadzi Tomek. Stanowisko z wygodnej półeczki. Trzeci wyciąg podobno IV, jest bardzo krótki. Może jakieś 25m. Najpierw po ściance w stronę żeberka (tutaj bardzo pojawia się bardzo ładna ekspozycja), a następnie żeberkiem na trawki. Spotykamy bardzo miły żeński zespół (pozdrawiamy!). Gawędy sprawiają, iż zapominam o Tomku, który został na poprzednim stanowisku.  Kolejny czwarty wyciąg prowadzi Tomek. Wyceniany jest na V i wydaje się być to wycena słuszna. Ładne wspinanie dwoma zacięciami i kominkiem. Długość wyciągu to około 45m. Tomasz zrobił stanowisko z ruchomego bloku ;) co dodało pikanterii przejściu. Zjazd do szlaku 25m. Zejście przez Kozią Przełęcz.


2.10.2011r. Prawi Wrześniacy (V-) /nr. 4/, Festiwal Granitu (V) /nr. 5/, Południowa Ściana Zamarłej Turni. WHP 162 i kombinacja dróg WHP 161, 163, i 159.



źródło: R. Kardaś, W. Święcicki, Topografia i Terenoznawstwo, PZA 2010, str. 37.



W oczekiwaniu na zespół, który zamiast w Festiwal wszedł w Prawą Pilchówkę i próbował z tego jakość wyjść, wbiliśmy się wraz z Tomkiem w wolną drogę Prawych Wrześniaków. Podejście pod pierwsze stanowisko terenem jedynkowym nie sprawiło problemów. Pierwszy wyciąg należy do mnie. Najpierw ładnym zacięciem (II-III), a następnie przez mizerną przewieszką za IV. Po czym rysą z prawej strony zacięcia. Nieco się rozpędzając przegapiłem stanowisko nr. 2 i ciągłem dalej. Ładne rozdzielenie żył nie uświadamiało mi przebytych metrów. Dopiero głos Tomka (zostało 5m), dało mi do zrozumienia, że trzeba rozglądać się za założeniem stanowiska. Drugiego stana założyłem 10m od planowanego trzeciego. Liny z ledwością wystarczyło na wpięcie auta. Tak więc to całe 50m. Tomek doszedł do mnie, po czym poczłapał te 10 metrów wyżej i założył stanowisko. Kolejny wyciąg, a w zasadzie półtorej należał do mnie. Najpierw zacięciem za IV, a następnie wariantem „kominkowym” wprost za V. Do ostatniego stanowiska to całe 50 m. Tomasz niestety nawet nie miał czasu na ubranie butów wspinaczkowych. Całość to jakieś 1,5 godz. ładnego wspinania. Zjazd do szlaku. Zejście przez Kozią Przełęcz i fru pod Festiwal.



Zacięciem środkowej części pd. Ściany (Zacięciem Komarnickich). Droga w dolnych partiach b. Trudna, a w górnych nadzwyczaj trudna, w całości b. eksponowana i piękna; skała mocna [...] W górę zrazu samym zacięciem, a pod koniec lewym żeberkiem zacięcia na duży trawiasty taras”.

WHP, Tatry Wysokie, T.2, str. 36

„Dalej trawersem obniżając się na płyty, i powrót na półeczki pod przewieszkami. Stąd 6-metrowy trawers na rękach (w połowie są b. małe stopnie, na których można wytchnąć) do łatwiejszej części półeczki, którą teraz aż na dolną część obszernego, nachylonego, płytowo-trawiastego tarasu”. WHP,  
WHP, Tatry Wysokie, T.2, str. 38

„Z upłazka nieco w górę na obszerny, pochyły, płytowo-trawiasty taras (przecinamy tu drogę 163). Następnie: [...] tarasem w górę z odchyleniem w prawo do stóp b. stromego, prostokątnego zacięcia, ograniczonego z prawej strony grzędą skalną. Zacięciem wprost w górę i w końcu nieco w prawo na siodełko w grzędzie. Z siodełka w górę łatwą, trawiasto-piarżystą rynną wprost na wschodni (główny) wierzchołek”.
WHP, Tatry Wysokie, T.2, str. 34 i 35


Okazało się, iż zespół który się wycofywał z Prawej Pilchówki rozpoczynał właśnie trawers. Tak więc, spokojnie mogliśmy się wbijać w drogę. Pierwszy wyciąg, nieco badziewny, przypada mi. Najpierw pseudo kominkiem za II, a następnie przejście przez kant za IV do drugiego, bardzo wygodnego stanowiska pod Zacięciem Komarnickich. Ze względu na to, iż prawie całych „wrześniaków” prowadziłem ja, zostawiam Tomaszowi kolejne dwa wyciągi. Najpierw Tomasz przyłożył się do owego zacięcia w butach trekingowych. Minął trzecie stanowisko i aby dość do czwartego, część pokonujemy na lotnej (tzn. brakło nam znowu jakieś 10-12m liny). Następnie Tomasz (tym razem w butach wspinaczkowych) przystawił się do trawersu, który co dopiero ukończył zespół przed nami. 4 przeloty i założył piąte stanowisko. Trawers bardzo ładny i eksponowany. Można znaleźć bardzo dobre chwyty i nieco mniejsze stopnie. Całość choć nie wymagająca wspinaczkowo zrobiła na mnie wrażenie. Kolejny dość krótki, bo około 25m i łatwy (III) należał do mnie. Zaraz po wyjściu nad stanowisko zjeżdżam jakieś pół metra wprost na Tomka. Obojgu robi się na nam cieplutko. Po raz kolejny człowiek ma świadectwo ku temu, że obniżenie skupienia następuje po głównych trudnościach drogi. Dochodzę do stanowiska nr.5, gdzie zamieniam kilka słów z zespołem przed nami. Kolejny wyciąg IV-owym zacięciem prowadzi Tomek.  W dobrym czasie lądujemy na szczycie, gdzie łapiemy ostatnie w tym dniu promienie słońca.

Podsumowując, ZT ma bardzo ciekawą ścianę o dużej ilości dróg i zróżnicowanych trudnościach. Jedynym mankamentem tych dwóch akcji, był chwilowy brak aparatu foto co w konsekwencji doprowadziło do braku fotodokumentacji przejścia dróg.